Dlaczego chorujemy?

Dlaczego chorujemy?

SŁUŻBA ZDROWIA CZY SŁUŻBA CHORYCH?

Ostatnio coraz większą przestrzeń mojej pracy zajmują osoby z przewlekłymi, wieloletnimi dolegliwościami zdrowotnymi. Praktycznie nie zdarza mi się już przyjąć pod opiekę osobę, która po prostu chce schudnąć i nic więcej. Większość moich Pacjentów to osoby chore. Mimo że jestem dietetykiem, to jednak układanie diet stanowi jakiś niewielki ułamek mojej pracy. Są tygodnie, że w ogóle nie układam jadłospisów. Przykładowo pisząc ten post we czwartek, ułożyłam w tym tygodniu dopiero jeden i to w dodatku tylko 7-dniowy jadłospis. Nie dlatego, że mi się nie chciało, tylko dlatego, że doradzam Pacjentowi takie kroki, których tym ostatecznym efektem będzie wyzdrowienie. Jeśli nie widzę potrzeby, żeby taka osoba otrzymała swój jadłospis, to powiem otwarcie, że jeśli potrzeba i w jakiś sposób ma to ułatwić życie, to z przyjemnością ułożę. Nie mam przyjemności w tym, by sprzedawać ludziom niepotrzebne narzędzia. Tak jak flamastry czy spinacze do prania przy kasie w Pepco. Przede wszystkim zawsze zaczynam od diagnostyki, bo jak moje doświadczenie pokazuje, najczęściej męczymy się ze zdrowiem, bo nie jesteśmy odpowiednio zdiagnozowani. Męczymy się z dolegliwościami, bo chcemy działać na dolegliwości. Bierzemy leki nie na przyczynę źródłową, bo nikt takiej nie znalazł, a na objawy. Tobie zależy na tym, by nie bolał Cię brzuch, więc bierzesz leki “na jelita”, “na trawienie” i podobne. I to nie zadziała.

Często po wykonaniu zleconych przeze mnie badań okazuje się, że nie była potrzebna dieta, ale diagnostyka. Gdy doszukujemy się przyczyny źródłowej problemu, o rozwiązanie naprawdę nie ma co się martwić. Bo problemem nie jest to, że boli Cię brzuch albo ciągle masz biegunkę, tylko to, że nie wiesz, DLACZEGO boli Cię brzuch. Na rozmowach w gabinecie w tym tygodniu głównie poruszane były tematy pasożytów, chorób autoimmunologicznych, zapalenia żołądka, dolegliwości stawowych czy zmniejszającej się z roku na rok objętości tarczycy. Okazuje się, że mało tej dietetyki w mojej pracy, aczkolwiek dostosowuję się do potrzeb Pacjentów. Stąd działanie, które wykonuję nie jest zgodne z ogólnie przyjętą procedurą stosowaną w służbie zdrowia. Miałam okazję poznać opiekę zdrowotną z dwóch stron — pracując jako dietetyk w przychodni, zdobywając wykształcenie na Uniwersytecie Medycznym i teraz, działając “na swoim” i po swojemu, gdzie bazuję na wiedzy zdobytej w prywatnym zakresie.

BIERZESZ LEKI NA OBJAWY

Mam wrażenie, że to, czym głownie się zajmuję w pracy to wyprowadzanie ludzi z błędu i edukacja na temat działania stosowanych leków na objawy i podjętych sposobów “leczenia”. Umiem wytłumaczyć każdy sposób żywienia, który doprowadził pacjenta do utraty wagi, a następnie efektu jojo — wystarczy zestawić jego tryb życia i posłuchać, jaka dieta została mu zlecona. Edukuję Pacjentów też na temat tego, w jaki sposób działa organizm i dlaczego jelita mają wpływ na pracę układu odpornościowego. Tłumaczę, że preparat witaminowy zarejestrowany w aptece jako “lek” wcale nie musi działać lepiej, a nawet bardzo prawdopodobne jest, że będzie miał szkodliwe dodatki w składzie, bo komuś zależało, aby ludzie kupowali tego więcej. Jeśli jest coś, co zostało zarejestrowane jako lek, a nie musi (jak np. witamina D3), to nie dlatego, że lepiej działa, a dlatego że ktoś za to zapłacił.

Ludzie się dziwią, dlaczego przewlekle przyjmowane przez nas leki nie potrafią wyleczyć, a jedynie zaleczać czy łagodzić objawy. Cudownie, że są — dają niekiedy ogromną ulgę i szybkie działanie, w momencie kiedy nie ma czasu na diagnostykę i dietoterapię. To też nie jest tak, że lekarze stosują ignorancję, bo nie o to chodzi. Przecież słucha, pyta, stara się pomóc tak, żebyś wyszedł z ulgą. Celem służby zdrowia, a więc osób w niej pracujących jest to, żeby dać ulgę Twoim nieprzyjemnym dolegliwościom za pomocą leków. Czyli znając te wszystkie ogromnie trudne ścieżki metaboliczne, lekarz po wysłuchaniu Twoich objawów zaproponuje Ci odpowiedni lek lub zestaw lekarstw, po którym bardzo prawdopodobne jest, że szybko poczujesz znaczną poprawę. Niestety przy tym wszystkim bardzo prawdopodobne jest to, że jeśli odstawisz, poczujesz pogorszenie. O tym dlaczego tak jest, przeczytasz dalej.

PRZYCZYNA DOLEGLIWOŚCI TO KLUCZ

Pacjenci chodzą po świecie niezdiagnozowani, a często spotykam się z taką sytuacją, że osobie z wieloletnimi dolegliwościami ze strony stawów do tej pory żaden z lekarzy prowadzących nie zlecił jednego z najbardziej podstawowych badań, jak chociażby przeciwciała przeciwjądrowe ANA, aby sprawdzić, czy przyczyna bólu ma podłoże autoimmunologiczne. To, że stawy bolą, to wiesz i Ty sam, ale dlaczego bolą, to pozostaje zagadką. Po co powinieneś wiedzieć, z jakiego powodu bolą Cię stawy? Czy istnieje w ogóle “lek na stawy” albo “lek na wzdęcia”? Nie istnieje, do póki nie wiesz, co jest przyczyną objawu. Jeśli bierzesz raz w miesiącu Xifaxan, bo masz SIBO, to nie jest leczenie. Jeśli mam wyleczyć SIBO skutecznie, to szukam, a potem leczę przyczynę SIBO. Wg mnie SIBO to nazwa objawów i SIBO samo w sobie jest objawem. SIBO ma swoje przyczyny i w mojej praktyce nie zajmuję się SIBO, a zajmuję się przyczynami SIBO, bo jak działają ludzkie jelita i wiem, że SIBO jest objawem. Może masz niedokwaszony żołądek, albo celiakię i bierzesz Xifaxan za ponad 100 zł za jedną 7-dniową kurację i myślisz, że to jedyny lek, który pozwala Ci normalnie żyć. A do głowy Ci nie przychodzi, że problemem nie są bakterie, które każdy z nas ma w przewodzie pokarmowym, ale ich nadmierna migracja do jelita cienkiego. Być może zaburzona praca tarczycy, słaba praca nadnerczy, niedobór enzymów trawiennych, infekcje pasożytnicze, lamblioza czy niedobór bakterii w jelicie. Temat szeroki.

Z tymi dolegliwościami stawowymi problem jest prostszy, niż Ci się wydaje. Ty pomyślisz — skąd mam wiedzieć, czemu boli, czy ze starości, czy się zużywa, no przecież wiek,  no każdy to ma z moim peselem. A ja Ci powiem, że jest różnica, czy boli Cię z nadwagi, czy brakuje mazi stawowej, czy masz reumatoidalne zapalenie stawów albo SLE. Najłatwiej powiedzieć schudnij, bierz zastrzyki, chodź na rehabilitację, przyjmuj na co dzień leki przeciwzapalne i módl się żeby nie było gorzej. Jak ma pomóc tego typu działanie, jeśli nie znamy przyczyn? Albo jak lekarz leczy Cię przez telefon i nie prosi o żadne badania? Jak masz pomóc stawom, jeśli bolą? Pomogą zabiegi i leki przeciwzapalne czy przeciwbólowe, które blokują czucie bólu? No chyba cudem w połączeniu z przypadkowością. Jak mają pomóc, skoro pacjent ma chorobę autoimmunologiczną, a przyczyną bólu jest zapalenie stawów, nadmiar LPS, nieszczelne jelito, może celiakia i odkładające się kompleksy autoimmunologiczne. Jak mają skutecznie pomóc leki skoro przyczyną jest błąd Twojego indywidualnego systemu odpornościowego sterowanego z poziomu jelit, a nie nadwaga, czy kwas moczowy. A to sytuacje, które regularnie się zdarzają. Na moje pytanie “jaka jest przyczyna Pani problemów stawowych” – pacjentka z nadwagą 5 kg mówi mi, że nadwaga. Serio? To każdy z 5 kg nadwagi ma problem ze stawami? Ciekawa teoria. A każdy ze stresem będzie miał SIBO? I zawsze przyczyną jest brak leku? To znaczy, że każdy ma brać leki, jeśli chce być zdrowy?

PYTAJ O PRZYCZYNY

Ta sama pacjentka, u której zdiagnozowałam przyczynę autoimmunologiczną dolegliwości stawowych, brała też leki na zapalenie żołądka, czyli dobrze znane większości z nas leki z rodzaju IPP (inhibitory pompy protonowej). Na prośbę o pomoc we wzdęciach dostała preparat Ulgix, który zalecił lekarz. Dolegliwości, które zgłaszała u mnie, były takie same, jak po wprowadzeniu dotychczasowego leczenia pod opieką lekarza: wzdęcia, pieczenie żołądka, zgaga, drapanie w gardle, zaparcia tragiczne i bobkowe, odbijanie po posiłkach, odbijanie na czczo, ciągły dyskomfort w żołądku, ciężkość nawet po małym kawałku sernika. Jaka jest moja opinia na ten temat? Nie oceniam lekarza, bo też byłam uczona w tym systemie i wiem, że jego działanie jest podyktowane z góry. Ale myśleć możemy sami i tego nam nikt nie zabrania. Zostały przepisane leki, które zrobiły w jej jelitach jeszcze gorsze wzdęcia, a zgaga jak była, tak została. Nie odradzam z przyjmowania leków, których branie ma jakiś cel czy wręcz mogłoby zaszkodzić pacjentowi. Zawsze trzeba skonsultować. Dlatego najpierw diagnostyka, a potem decyzja, co z tym zrobić.

Co się okazuje? U tej pacjentki po wykonaniu diagnostyki, niestety prywatnie jak się domyślasz (lekarz powiedział, że oprócz gastroskopii nie widzi sensu) okazuje się, że mamy do czynienia z przewlekłym zanikowym zapaleniem żołądka, którego podłoże również jest autoimmunologiczne. I tego nie zobaczysz na gastroskopii czy po rozmowie z pacjentem. Możesz się domyślić, że choroba działa tak, że tkanka żołądka zanika w wyniku procesu zapalnego, który jest wywołany działaniem jej własnego organizmu na jej własne tkanki, w tym przypadku tkanki żołądka. Więc nie dość, że Pani sobie wcale nie pomogła przewlekłym przyjmowaniem leków IPP, to jeszcze niwelując kwaśne pH żołądka i wpływając na fermentację proteolityczną, zwiększała tym samym elementy takie jak nieszczelność jelit, wzdęcia, większe ryzyko dysbiozy jelitowej — gdzie są to kolejne czynniki zaostrzające choroby autoimmunologiczne. W jelitach następuje sterowanie całym układem immunologicznym. Sam się domyśl, jaki to miało wpływ na dolegliwości stawowe i czy leki IPP działają wspierająco na układ immunologiczny, który to właśnie jest tu przyczyną źródłową problemu, czy wręcz odwrotnie.

PACJENT CHORY TO SKARB

Powtarzam, sama po sobie, po raz kolejny. W każdym tygodniu mówię to samo – ludzie chodzą niezdiagnozowani.  Dlaczego? 
A co się bardziej opłaca Państwu, w którym żyjesz i którego każdy dzień i każdy wydany pieniądz na jakikolwiek produkt, zasila Skarb Państwa?

Leczenie (nie wyleczenie – LECZENIE), a potem zaleczanie skutków tego “leczenia” innymi lekami czy utrzymywanie pacjenta w zdrowiu? A jak bierzesz leki, a dalej nie robisz nic na przyczynę, to ta przyczyna będzie powodowała kolejne dolegliwości, więc weźmiesz kolejne leki. Pacjent zdrowy nie opłaca się naszemu systemowi medycznemu. Gdyby lekarz dostawał pieniądze za WYLECZENIE pacjenta, czulibyście się lepiej. A tak? Ile osób przyjęło za prawdę, że “ja już tak mam” i że “taka moja uroda”, a badania przyczynowe nie zrobione… ale masz wierzyć i wykupować regularnie receptę. Że SIBO to nadmiar bakterii i trzeba je zabić. A przecież w Twoim wieku każdy coś ma. A inni to w ogóle mają gorzej…

Jesteśmy marionetkami do nabijania obrotów aptek, z których finansowany jest portfel państwowy. A do mnie przychodzicie z żalem, czemu lekarz nie zlecił badań i czemu nie powiedział, że da się wyleczyć. Bo tak został przygotowany do prowadzenia pacjentów, żeby dawać ulgę za pomocą recepty, ale tak, żebyś się człowieku nie wyleczył do końca, ale w miarę funkcjonował, biorąc leki. A jak akurat będziesz w gronie szczęśliwców, którzy dostaną nieco skutków ubocznych, to dostaniesz receptę na kolejny lek, na te skutki uboczne. I hajs państwowy się zgadza. Lepiej nie chorować 😉

MÓJ CEL – EFEKTYWNOŚĆ

Nikt z nas nie jest tu przez przypadek. Każdy ma do odrobienia swoje lekcje i każdy ma do odnalezienia najlepszą wersję siebie na tym świecie. Moim powołaniem jest życie w prawdzie i dawanie ludziom narzędzi do poprawy ich zdrowia. Biorę pieniądze za sklejenie Twojej sieci kropek niepołączonych dotychczas objawów i przede wszystkim skuteczność i efektywność, dlatego jak wiesz, moja konsultacja nie kosztuje 100 zł i nie trwa 10 minut. Tak naprawdę, mimo iż mam działalność leczniczą, prawdziwa wartość wykupionej przez Ciebie usługi to ok. 70% całkowitej ceny. Bo reszta to podatek, który oddaję. Takie mamy państwo i cieszę się, że mogę tutaj mieszkać, prowadzić ludzi po swojemu, pomagać w ustalonych przeze mnie przedziałach czasu. I wiesz co? Nikt nie mówi, że drogo. Bo wyleczenie i otrzymanie kawałka prawdy o swoim zdrowiu, to co innego niż leczenie. Chcesz się leczyć – lecz się na NFZ – jeśli jesteś na tym blogu, wiesz zapewne, jak to wygląda. Będzie za darmo. Chcesz się wyleczyć? Lecz się sam, albo zapłać i nie licz, że Państwo da Ci rozwiązanie na Twoje chroniczne dolegliwości.

Zależy mi na Twoich efektach, bo choć cenię sobie pieniądze i robię dobrą robotę, wyżej cenię taką wartość jak prawda. Skuteczność też jest moją reklamą i też się tego nie wstydzę.

Też się męczyłam w życiu i też szukałam tej pomocy. Dlatego łączę jedno z drugim, ale szanuję drugą stronę. Ani wartość pieniądza bez prawdy nie dałaby mi żyć moralnie, ani prawda bez pieniędzy nie dałaby mi dochodu na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych.
Nie umiem pomóc, jak nie znam przyczyny.  Zdarza się, że się na czymś nie znam bądź kończą mi się pomysły i też nie umiem pomóc – wtedy też to powiem, bo po co się męczyć, utrzymywać sztucznie czyjąś nadzieję i jeszcze brać za to kasę. Lekarze mają specjalności, ja nie mam ani dyplomu lekarza, ani specjalności. A ludzie przychodzą z każdą dziwną dolegliwością – od bólu głowy po nowotwory, problemy z cerą, strasznie bolesne cykle miesiączkowe, problemy z hiperandrogenizmem, przebarwieniami, tikami nerwowymi, wyczerpanymi nadnerczami czy nadciśnieniem. I co mam powiedzieć? Że jestem dietetykiem i proszę iść do lekarza? Przecież wiem, co powie. No więc szczerość przede wszystkim. Także zlepiamy kropki, składamy wszystko w całość, a potem myślimy, co da się zrobić i od czego ruszyć 🙂

Nie ważne, że jestem tylko dietetykiem i że z racji braku praw do wykonywania zawodu lekarza czy doktora, nie mogę napisać, że leczę ludzi. Ja myślę o Twoim stanie zdrowia, a Ty leczysz się sam 🙂 Tak to możemy nazwać, bo tak jest. Ja daję narzędzia, ale to Ty kupujesz jedzenie i stosujesz suplementy. Całą robotę robisz Ty w swoim własnym domu, przy codziennych wyborach!

Polecam również krótki film od człowieka, który ma w sobie zdecydowanie więcej spokoju wewnętrzego niż ja oraz wiedzy, aby przekazywać zależności polityki zdrowotnej, a dzięki któremu zrozumiesz więcej – link do serwisu YouTube 

Comments (2)

  • Lublin

    W 100% mnie zaciekawił Twój artykuł. Chociaż jestem kompletnym laikiem w temacie, to mam nadzieję przeczytać więcej takich wpisów. Zabieram się do czytania i coś czuję, że się nie zawiodę!

    • complEAT

      Bardzo mi miło i cieszę się, że tu jesteś! :))

Napisz Komentarz