SPISANIE “ZJEDZONEGO DNIA”
Czy wiesz, że Twoje ciało jest Twoim domem? A o dom trzeba dbać, sprzątać i robić przegląd, tak jak robisz to z instalacją gazową i wentylacją.
Obserwując moich pacjentów – a także siebie – widzę, jak bardzo jesteśmy odłączeni od własnych ciał. Przez lata nauczyliśmy się je ignorować, zagłuszać ich sygnały.
- Jeszcze tylko jeden mail i pójdę siku.
- Muszę się teraz najeść, mimo że już brzuch mi pęka, bo nie jadłam cały dzień.
- Nie mogę się rozpłakać, bo nie wypada.
- Muszę zjeść do końca, bo nie można marnować jedzenia.
- Nie możesz wyjść z domu bez śniadania.
To tylko kilka z przekonań, które przyswajamy przez lata. A tymczasem jedno proste ćwiczenie – wypełnianie dzienniczka żywieniowego – może zmienić podejście do jedzenia.
To zaledwie kilka minut dziennie, ale przynosi olśnienie. Sam fakt spisania tego, co jemy, sprawia, że zaczynamy dostrzegać nasze nawyki. To pierwszy krok do zmiany.
JAK MEDIA WMAWIAJĄ NAM SWOJE “PRAWDY”
Żyjąc w biegu i stresie, tracimy kontakt z własnym ciałem. Nie zauważamy jego sygnałów, za to chętnie łapiemy to, co podsuwa nam świat zewnętrzny. A media uwielbiają nam wmawiać potrzeby. Wmówiona potrzeba to ich zarobek.
- Ktoś sprzedaje witaminę C? Przekona Cię, że nie możesz bez niej żyć.
- Reklama robota kuchennego? Bez niego przecież nie da się upiec ciasta.
Podobnie jest w mediach społecznościowych. Influencerka (z zaburzeniami odżywiania, zmuszająca się do treningów) opowie, jak cudownie czuje się po musli z jogurtem. Ale nie powie Ci o:
- niedoborach leptyny,
- zaburzeniach cyklu miesiączkowego,
- hiperandrogenizmie,
- wyczerpaniu nadnerczy,
- obsesyjnym myśleniu o jedzeniu,
- insulinooporności,
- rozdrażnieniu.
Tego nie widać na Instagramie. Nie wszystko jest dla wszystkich i nie wszystkie “prawdy” będą dobre dla każdego.
Ty chcesz wyglądać jak ona. Ale nie wiesz, że nie chcesz czuć się jak ona.
NIE MA JEDNEJ SŁUSZNEJ DIETY
A ja? Jem najczęściej trzy posiłki dziennie. Często kolacje mam w wersji na słodko, czyli z owocami w towarzystwie białka i tłuszczu. Moi pacjenci w swoich planach żywieniowych mają tartę czekoladową na drugie śniadanie, inni koktajl na obiad, a jeszcze inni nawet kanapkę z masłem orzechowym na kolację. Bo jeśli dieta ma być zdrowa i szczęśliwa, to czemu mielibyśmy przewracać życie do góry nogami? Jeśli ktoś ma do wyboru wypić koktajl w drodze pomiędzy pracą, a drugą pracą lub zjeść nic, to nie patrzmy na innych – patrzmy na jego własne możliwości.
Dobra dieta to taka, przy której pacjent mówi: “Mógłbym tak jeść całe życie, nie mam potrzeby dojadania. Jem to, co lubię” – Bingo!
A jednak wciąż słyszę: “Musisz jeść 5 posiłków dziennie.” Naprawdę? Bo telewizja tak mówi?
Jeśli nie wsłuchasz się w siebie, nie wytrwasz w żadnej diecie. Bo zmiana nie polega na robieniu tego, co “trzeba”, ale na odkrywaniu tego, co rzeczywiście Ci służy.
KAŻDY Z NAS JEST INNY, A CIAŁO MA GŁOS
Twoje ciało wie, co dla niego dobre. Tylko trzeba je usłyszeć.
Pacjent w ankiecie pisze, że je 3 posiłki dziennie. A po 15 minutach, wypełniając dzienniczek, odkrywa, że tak naprawdę je 7 razy. Sięga po jedzenie bez zastanowienia. Je, chociaż nie jest głodny. Je obiad, a zaraz potem “coś”.
Spisz, co jesz. Nie bój się prawdy – ona i tak już się dzieje.
ZROZUMIEĆ PRZYCZYNĘ, NIE WALCZYĆ ZE SKUTKAMI
To, jak się dziś czujesz, jest efektem tego, jak traktowałeś swoje ciało przez lata.
- “Znowu się przejadłam.”
- “Czemu boli mnie głowa?”
- “Dlaczego mam wzdęty brzuch?”
- “Nie umiem żyć bez słodyczy!”
Zamiast walczyć ze skutkami, zobacz, co było wcześniej. Może Twój organizm jest niedożywiony na poziomie komórkowym? Może łączysz posiłki w sposób, który wywołuje skoki cukru i nagłe napady głodu? Może Twój przewód pokarmowy jest przeciążony? Może kosmki jelitowe są uszkodzone, a jelita w stanie zapalnym?
Nie rozwiążesz problemu, jeśli nie poznasz jego przyczyny.
Ja nie umiem. A Ty?
KAŻDA REAKCJA MA SWOJĄ PRZYCZYNĘ
Zanim pojawi się działanie, jest myśl i jest emocja. To nie dzieje się samo. Nie jest tak, że Twoje ciało samo z siebie sięga po czekoladę. Nie jest tak, że nagle masz wzdęcia, biegunkę czy migrenę bez powodu. Każdy objaw ma swoje źródło.
Sięgnięcie po lek na migrenę, po czekoladę w chwili zachcianki czy po posiłek podczas hipoglikemii nie rozwiązuje problemu – to tylko łatka. To tymczasowe zagłuszenie sygnału, który Twoje ciało wysyła.
Czy nie byłoby łatwiej, gdyby po antybiotykoterapii Twoje ciało powiedziało Ci wprost: “Hej, chwilowo nie toleruję laktozy, więc proszę – daruj sobie mleko.”? Ale ono tak nie robi. Ono pokazuje Ci to wzdęciami, biegunką, osłabieniem. Problem w tym, że nie uczono nas analizować tych objawów.
CIAŁO ROZMAWIA PRZEZ OBJAWY
Ciało nie mówi słowami. Rozmawia przez sygnały: ból, stany zapalne, pozbywanie się z głowy włosów, brak apetytu, nagłe napady głodu, gromadzenie tkanki tłuszczowej.
Dlaczego go nie słuchasz?
Sama przez lata nie słuchałam swojego ciała. Dusiłam emocje, kumulowałam napięcie, zagłuszałam dyskomfort jedzeniem. Dopiero gdy zrozumiałam, że emocje trzeba przeżyć, a nie zagryzać, odzyskałam równowagę.
NIE MA DIETY, KTÓRA NAPRAWI EMOCJE
Jeśli tyjesz, bo masz złą dietę, rozwiązanie jest proste – zmiana nawyków. Ale jeśli tyjesz, mimo że wiesz, jak jeść zdrowo, ale wieczorem wciąż objadasz się “jak dzik” – problem nie tkwi w jedzeniu.
Możesz mieć idealnie rozpisany jadłospis, zbilansowane makroskładniki i ustabilizowany poziom cukru, ale jeśli nie rozwiążesz przyczyny emocjonalnego jedzenia, żadna dieta nie zadziała.
OBJAWY TO NIE BRAK LEKÓW
Smuci mnie, gdy pacjent dostaje psychotropy, zanim ktokolwiek sprawdzi mu poziom witaminy D czy witamin z grupy B.
Gdy na biegunkę dostaje steryd, bo “nie ma czasu” na badania.
Gdy pacjent z refluksem zamiast gastroskopii dostaje receptę na IPP, Xifaxan i prokinetyk.
Gdy pacjent z Hashimoto słyszy tylko, że “będzie Pan brać hormony do końca życia”, ale nikt nie wyjaśnia, że autoagresja nie zniknie od samego leku.
Każda choroba ma swoją przyczynę. Nie bierze się z braku leków. To nasze działania i codzienne wybory zaburzają organizm. Gdy zadbasz o ciało i głowę, ciało odwdzięczy się spokojem i zdrowiem.
TRAF W SEDNO!
Depresja ma swoje przyczyny. Leki na depresję nie uzupełnią niedoborów, nie wyregulują rytmu dobowego, nie zredukują stanu zapalnego, nie naprawią jelit ani nie przywrócą prawidłowej produkcji neuroprzekaźników. One tylko wprowadzą sztuczną równowagę.
Biegunka nie spadła Ci z nieba. Możesz mieć lamblie, glistę, Yersinię – a steryd tylko zatrzyma problem w organizmie.
Refluks może wynikać z zapalenia żołądka lub nadmiernej fermentacji w jelitach, ale nie musi. Lek albo Ci pomoże, albo pogorszy sytuację.
Hashimoto to nie brak hormonów. To proces autoimmunologiczny. Samym lekiem nie zatrzymasz ataku na tarczycę.
Nie mówię, że lekarze są źli. Każdy pomaga, jak umie. Ja też kiedyś uczyłam się według schematów. Potem poszłam szukać swojej prawdy. I jestem wdzięczna, że znalazłam.
EMOCJE ZAMIAST CZEKOLADY
Emocje nie są po to, by je chować – trzeba je przeżywać.
Emocje nie mogą być powodem jedzenia – jemy, by odżywić organizm, nie po to, by poczuć ulgę.
Czasem trzeba powiedzieć sobie wprost:
Zamiast sięgać po czekoladę, zapytaj siebie: o co mi do cholery chodzi?
Comments (1)
Zajebisty tekst! Nigdy nie podejrzewałem żadnej kobiety o…. profesjonalizm?
No to się pomyliłem!