ZAJADASZ… “WOJNĘ”, ZŁY DZIEŃ I SMUTEK?
Zajadasz, bo ktoś Cię nie docenił?
A może wróciłeś do domu i sięgasz myślami analizując sytuacje z dzisiejszego dnia, na które nie masz już wpływu?
Wiesz, że pod wpływem myśli pojawiają się w Tobie emocje, a emocje tworzą nieprzyjemność wewnątrz Ciebie od której musisz jakoś uciec? No nie musisz, ale czasem lepiej uciec niż się rozpłakać.
Może i Ty zacząłeś sięgać częściej po jedzenie odkąd dowiedziałeś się o wojnie? Już samo słowo “wojna” brzmi jakoś nazbyt groźnie jak na nasze dzisiejsze, dotychczas bezpieczne czasy. Pod tym słowem kryje się cały szereg okrutnych zdarzeń, doświadczeń, bólu, współczucia, cierpienia, smutku, dramatów. Wojna niewątpliwie wpływa na nasze emocje. A emocje są po to, aby je świadomie przeżywać. Wpis nie dotyczy tylko wojny, ale radzenia sobie (a właściwie nieumiejętnego radzenia) sobie z emocjami. Będzie o sięganiu po nieodpowiednie koła ratunkowe. Uciekanie od emocji nie zmieni ani emocji, ani sytuacji. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Co więcej ciało nie lubi cierpieć, a mózg zawsze dąży do przyjemności. Uciekanie od emocji daje rozwiązanie tylko na chwilę. To jest właśnie to koło ratunkowe, które zmniejsza Twój dyskomfort tylko na moment, po czym znowu wracasz do punktu wyjścia.
Jeśli czytasz ten tekst, to być może problem jedzenia emocjonalnego dotyczy także Ciebie. Sytuacje stresowe, czyli silne emocjonalnie zdarzenia bez wątpienia oddziałują na nas podobnie jak te związane z aktualnie toczącą się wojną, która karmi nas strachem, paniką, lękiem. Uciekamy od wszystkiego, co dla nas nieprzyjemne. Jeśli uciekasz od emocji i masz przy tym nadmierną masę ciała, to bardzo możliwe, że uciekasz… właśnie w jedzenie.
Sytuacji nie zmienisz. Nie masz bezpośredniego wpływu na wojnę i zdarzenia, które dzieją się wokół Ciebie. Możesz zdecydować, którą trasą pójdziesz czy pojedziesz do pracy, ale nie zdecydujesz o tym, jakich ludzi i jakie samochody spotkasz na swojej drodze.
Za to prawda jest taka, że tylko od Ciebie zależy, jaka będzie Twoja reakcja na to, co Ci się przydarza.
MÓZG NIE LUBI, GDY ROBI SIĘ NIEPRZYJEMNIE
Ostatnie konsultacje z pacjentami pokazały mi, jak bardzo jesteśmy zagubieni w całej sytuacji wywołanej wojną na wschodzie i jak trudny do zniesienia pod kątem emocjonalnym jest dla nas lęk, niepewność, strach, smutek. Emocje to informacje. Biorą się skądś, bo każde zdarzenie powoduje ZAWSZE reakcję emocjonalną. Tak zostaliśmy stworzeni, nie ważne co nam się przydarza (pierwsze truskawki = ogromna radość, informacje o kolejnych niczemu niewinnych ofiarach wojennych = smutek, przerażenie, żal). Emocje to informacje. Powstają po coś i chcą Ci coś powiedzieć. Emocje mogą być zarówno przyjemne jak i nieprzyjemne, a niestety w ostatnich tygodniach przeważają w większości niestety te drugie. I to właśnie te emocje zdominowały ostatnimi czasy nasze głowy.
Mózg nie lubi nieprzyjemnych emocji. Mózg zrobi wszystko, by pokierować Cię tak, aby przed nimi uciec. Mózg chce zrobić Ci przyjemnie. A jak można zrobić przyjemnie, gdy za ścianą wojna, a nasze media społecznościowe przepełnione są cierpiącymi ludźmi, obrazami śmieci, ognia, broni i zmasakrowanych miast? Nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim. Nie dość, że pojawia się strach, stres, lęk, niepewność to jeszcze bezradność, a czasami poczucie winy. Robisz, co możesz – wojna dalej jest, a ludzie dalej cierpią, uciekają i umierają. Dla większości z nas te wydarzenia są nowe i w praktyce zupełnie nieznane. Nie mieliśmy do czynienia z wojną w takim wymiarze, coś tam o niej czytaliśmy, coś tam się uczyliśmy, ale nikt nie uczył nas, jak radzić sobie z wojną.
Nikt nie uczył nas obsługi naszych emocji. A jak czegoś nie znamy, a jest niekomfortowe, to uciekamy.
Z drugiej strony, jeśli czegoś nie znamy, ale jednak zdaje się być przyjemne – idziemy w to. Przykład? Nowy sklep z żelkami – akurat pojawiło się takie miejsce na Krakowskim Przedmieściu, które mijam idąc do pracy. Nie znasz, ale Twój mózg raczej nie oceni go jako miejsca zagrażającego, stąd chętnie byś tam wszedł i wyłowił jakiegoś żelkowego stworka. Ale… jak jesteś w domu po pracy i poczytasz trochę wiadomości, albo zjesz obiad w towarzystwie telewizora, to natychmiast masz wrażenie jakby do talerza ktoś Ci nalał lęku, strachu i posypał smutkiem. I co się wtedy dzieje?
Po pierwsze, Twój mozg prawdopodobnie nie zarejestruje, że posiłek został zjedzony, bo Twoja uwaga jest gdzie indziej, a po drugie nawet nie poczujesz przyjemnej pełności tak, jak gdybyś zjadł ten posiłek siedząc na tarasie w słońcu i okolicznościach przyrody.
Efekt? Posiłek zjedzony, energia czeka w brzuchu, a Tobie nadal czegoś brakuje. Przecież jedząc i wgapiając się w TV przenosisz się emocjonalnie w świat wojny. Zjesz szybko i w napięciu.
JESZ TYLKO W ODPOWIEDZI NA GŁÓD?
Co powoduje, że w okresie napięcia jemy więcej?
O co chodzi z tym jedzeniem w stresie?
Czy zajadanie stresu mnie dotyczy?
Jeśli jesz w ostatnich tygodniach więcej niż do tej pory lub podjadasz między posiłkami, mimo że dotychczas takie zachowania nie miały miejsca, to przede wszystkim zacznij od rozpoznania sytuacji. Poobserwuj siebie w momentach, kiedy masz ochotę coś zjeść albo kiedy już coś spożywasz. Nie wiesz, kiedy skończy się wojna. Nie liczyłabym na to, że „później się tym zajmę bo teraz nie mam ochoty o tym myśleć i słodycze dają mi przyjemność”.
Skoro już czytasz ten wpis, to znaczy że teraz jest najlepszy moment. Zmiana zaczyna się od świadomości. Do póki nie przyznasz się przed sobą i nie nazwiesz rzeczy po imieniu tj. „jem, bo uciekam od emocji i wcale nie jestem głodny” to nie będziesz miał szansy tego zmienić. Nie możesz zmienić czegoś, czego nie ma, czyli nie zmienisz swojej reakcji, jeśli nie dopuszczasz jej do świadomości. Zatem, jeśli oglądasz wiadomości, dochodzą do Ciebie informacje o wojnie, robi Ci się przykro, smutno, brakuje bezpieczeństwa i zaraz po tym powstaje cały szereg kolejnych emocji, to nie uciekaj od nich. Emocje są po to, aby je przeżyć. Wiem, że nie jest przyjemnie siedzieć w smutku i w lęku, ale masz wpływ na to, jaka będzie Twoja reakcja i gdzie zaniosą Cię Twoje emocje. A na pewno zjedzenie ciastka nie przerwie wojny i nie spowoduje, że przykre słowa od koleżanki z pracy już przykre nie będą.
Na pewno wojna nie skończy się szybciej, jak będziesz częściej podchodzić do lodówki i przybędzie Ci kilka dodatkowych kilogramów. Zapewniam, że poczujesz się jeszcze gorzej. W momencie kumulacji emocji naturalne jest to, że potrzebujemy te trudne dla nas emocje rozładować, ale nie musisz używać do tego jedzenia.
Jedzenie nie jest po to, aby zrobić sobie na chwilę przyjemność.
JEDZENIE TO PALIWO DLA KOMÓREK, NIE DLA BRZUCHA
Skoro już wiesz, że uciekasz w jedzenie bo nie potrafisz poradzić sobie ze skumulowanymi emocjami, to dobry czas, aby zacząć to zmieniać. Skoro do czasu wojny wystarczały Ci standardowe posiłki i słodycze oraz podjadanie były nieobecne w Twoim dniu, to czy w obliczu wojny ktoś wstawił Ci dodatkowy żołądek lub Twój metabolizm przyspieszył? No raczej tak to nie działa. Twój metabolizm jest taki sam, spalasz nadal tyle samo energii. Takie są twarde fakty.
Kiedy jesz posiłek, pamiętaj PO CO GO JESZ. Może nie wiesz po co? Nie jesz po to, aby wypełnić żołądek. Nie jesz też po to, aby nie czuć głodu. Również nie po to, aby było przyjemnie i aby na chwilę odpocząć po pracy. CIAŁO TO ENERGIA i ciało działa NA PALIWO CZYLI ENERGIĘ. Paliwo wlewane do samochodu to też FORMA ENERGII tylko w postaci płynnej. I tę energię organizm musi spalić, aby samochód miał możliwość przemieszczenia się i wyprodukowania mocy. Jeśli chcesz dobrze funkcjonować to też potrzebujesz energii. Energią dla człowieka jest jedzenie – po to dostarczamy paliwo (jedzenie), aby po strawieniu dotarło do komórek ciała i zostało przemienione na cząsteczki ATP, które będą stanowiły zasilanie dla wszystkich komórek Twojego ciała. Możesz mieć pełny brzuch, a możesz nie czuć głodu – byleby tylko Twoje komórki miały energię. Możesz też jeść cały dzień i podjadać oraz mieć przy tym nadwagę, a Twoje komórki mogą być jednocześnie pozbawione energii, ponieważ nie będą w stanie z niej skorzystać. Osoba z nadwagą zazwyczaj jest osobą niedożywioną, która mimo wszystko nie potrafi skorzystać z energii, pomimo tego że ma ją odłożoną w nadmiarze w swoich komórkach tłuszczowych. Ponieważ znaczenie dla prawidłowego odżywienia ciała ma nie to, aby nie czuć pustki w żołądku, ale rodzaj paliwa, z którego Twoje komórki potrafią skorzystać. To czy jesz 2 posiłki dziennie, czy 5 posiłków jest mniej ważne – ważniejsze jest to, abyś umiał to strawić i aby Twoje komórki umiały skorzystać z tego wybranego przez Ciebie źródła energii. I to naprawdę jest różnica, czy zjesz 3 wafle ryżowe czy ugotowane jajko na miękko. Jeśli masz diesla to tankujesz ropę i choćby skały srały nie pojedziesz na gazie. Jeśli masz insulinooporność, to podjadanie słodyczy też nie karmi komórek Twojego ciała, a dostarcza jedynie przyjemności.
Zakoduj sobie na swoim własnym dysku twardym, że nie każde paliwo dostępne w spożywczaku nadaje się do Twojego ciała, mimo tego że możesz je zjeść i jest smaczne. Wlać benzynę w samochodzie w miejsce, gdzie powinna trafić ropa też się da. I nie dzieje się wtedy wesoło i na pewno Twój samochód daleko nie pojedzie.
Pamiętaj o tym, gdy chcesz sięgnąć po przekąskę, pomimo braku głodu. Jeśli jesz, a nie jesteś głodny – jesz emocjonalnie. I nie, nie masz problemu z jedzeniem i nie masz problemu z dietą. Masz problem bo nie radzisz sobie z emocjami.
CO MOŻESZ ZROBIĆ ABY NIE ZAJADAĆ EMOCJI?
- Świadomość – Po pierwsze uświadom sobie, że masz problem z zajadaniem emocji. Jeśli myśl o jedzeniu powstaje pomimo tego, że dopiero co posiłek został zjedzony, a brzuch wcale nie jest pusty, to znaczy że przyczyną wcale nie jest głód. Głód powstaje w momencie braku energii i tylko wtedy.
- Obserwuj siebie i zwróć się ku sobie – złap ten moment, kiedy w głowie pojawia się myśl o tym, by coś zjeść. Człowiek w emocjach jest w stanie zjeść cokolwiek, byleby tylko zając się czym innym niż jedzenie i odwrócić swoją uwagę na chwilę od problemu (czytaj trudnych do zniesienia emocji). Głód fizjologiczny pojawia się co najmniej po 3 godzinach od zjedzonego posiłku, w zależności od tego, jaki był skład tego posiłku.
- Jedzenie nie zakończy wojny – nie ważne czy jesz w odpowiedzi na reakcję stresową i zaburzone poczucie bezpieczeństwa wywołane informacjami wojennymi oraz ich konsekwencjami, czy jesz ze stresu przed przemówieniem do współpracowników w robocie, albo poprowadzeniem szkolenia. Tutaj jedzenie nic nie pomoże, a jedynie będzie chwilową ucieczką od myśli, które kłębią się w głowie na temat tego, co może się stać i co może nie pójść tak jakbyś sobie zamarzył. Jedzenie nie sprawi, że problem zginie. Wojna i tak jest, pracować trzeba, a szkolenie i tak trzeba poprowadzić.
- Jedzenie nie zmieni sytuacji – jeśli masz ochotę coś przegryźć, a dopiero co posiłek wylądował w brzuchu, zadaj sobie pytanie „od czego uciekam”? Szukaj tej myśli, która poprzedziła myśl o tym, aby coś zjeść. Reakcja emocjonalnego jedzenia jest często tak szybka, że robisz to już automatycznie. Czyli zanim złapiesz motyw dlaczego jesz, to już dawno zjesz, to co zdążyło wpaść w rękę. Tam nie ma czasu na analizę. Ale skutek jest taki, że ciasteczko zjedzone, a sytuacja emocjonalna nadal się nie zmieniła.
- Nie masz problemu z jedzeniem – masz problem z emocjami. Więc nie skupiaj się na tym, że „jestem zły, bo nie jestem w stanie przestać podjadać” albo „nie radzę sobie z pojadaniem słodyczy”. Okej, może być tak że masz potrzebę jedzenia słodkiego bo Twój ładunek glikemiczny posiłków nie jest dopasowany do Twojego stylu życia, stąd skoki i spadki poziomu glukozy i insuliny sprzyjają chęci na słodycze, ale… jeśli jesz tak samo to pamiętaj, że wojna nie zmieniła Twojego metabolizmu. Fakt jest taki, że przydarzające Ci się zdarzenia wpływają na twoje emocje, a Twoje emocje wpływają na Twoje decyzje. Nie zmienisz sytuacji jedząc ciastko i chipsy. Jeśli podejrzewasz że Twoja gospodarka węglowodanowa jest w rozsypce, a przy okazji chcesz schudnąć i odżywić organizm – sięgnij po wiedzę z mojego odchudzającego ebooka – dostępny w kilku wersjach kalorycznych, na każdą porę roku. Dzięki gotowym jadłospisom poczujesz na sobie, jak łatwo jest zmniejszyć uczucie głodu i chudnąć bez wielkich restrykcji. Skład posiłków, wielkość, jakość, rozkład białek, tłuszczy i węglowodanów ma wpływ na stabilny lub niestabilny poziom glukozy i podjadanie.
Jeśli masz dużą nadwagę, dużą insulinooporność, wysoki poziom glukozy i insuliny na czczo – spróbuj od jadłospisów z tytułem “Insulinoooporność zaawansowana” np. ten ZOBACZ GOTOWY JADŁOSPIS
Jeśli masz lekką nadwagę, niewielki stan zapalny lub szukasz inspiracji na sycące, odchudzające posiłki, które zmniejszą twoją chęć na słodkie – łap jadłospisy z tytułem “Insulinooporność lekka” np. ten ZOBACZ GOTOWY JADŁOSPIS
- Nazywaj rzeczy po imieniu – jem bo jestem głodny. Jem bo „coś bym zjadł”. Jeśli włącza Ci się domowy krążownik kuchenny i kręcisz się tam i nazad po kuchni bo czegoś tam szukasz, to zadaj sobie pytanie, czy szukasz paliwa dla komórek swojego ciała, czy szukasz odrobiny przyjemności? Ciastko nie załatwi wojny, ani nie poprawi Twojego poczucia bezpieczeństwa.
- Atmosfera i otoczenie – Jedz posiłki w spokoju i nie w towarzystwie telewizora. Negatywne wiadomości zostaw na potem. Na pewno nic Cię nie ominie. Pamiętaj, że to co widzisz w telewizji to tylko wycinek całej sytuacji. Nie wszystko wiesz i nigdy nie będziesz wiedzieć wszystkiego, nawet przy włączonym tvn24 na całą noc i na cały dzień. Pamiętaj, że życie toczy się dalej. Dbamy o rodziny ukraińskie i ich dzieci, aby pomimo całej sytuacji miały zorganizowane zabawki, kolorowanki i zajęcia w osiedlowych domach kultury, dostęp do opieki zdrowotnej i środków transportu, a sami o swoją przyjemność nie dbamy. Jeśli zjesz obiad w miłej atmosferze na pewno organizm Ci się odwdzięczy.
- Ogranicz ilość docierających do Ciebie informacji. Możesz przejrzeć wiadomości raz z rana i raz wieczorem. Możesz w ogóle nie przeglądać – gdy będzie działo się coś istotnego i będzie potrzebna Twoja reakcja, Twoi bliscy na pewno Cię o tym powiadomią.
- Zrób listę możliwych scenariuszy – wypisz na kartce i w zeszycie, co tak naprawdę Cię stresuje. Czy są to myśli typu – boję się, że będzie wojna, że zabraknie jedzenia w sklepach, że trzeba będzie uciekać, że będę musiał wziąć broń i iść walczyć, albo wziąć plecak i wyjechać albo, że martwisz się że nie dasz rady z prowadzeniem firmy w nowym ładzie, czy że w Polsce będzie bieda, bo uszczupli się rynek dostaw, a uprawa roślin będzie droższa? Martwisz się, że inflacja, że nie wyrobisz z ratą kredytu, że będziesz musiał zmienić pracę, żeby utrzymać rodzinę? Nie uciekniesz od tego, co będzie, ale możesz przygotować siebie na różne możliwe opcje wydarzeń. Jeśli nie masz możliwości przewidzenia, co Cię czeka, bo sytuacja nie zależy od Ciebie, przygotuj się na kilka możliwych opcji. Nie szukaj osoby, która powie Ci „wojny nie będzie”, albo „wojna będzie” bo tego nikt nie wie. Wypunktuj kilka opcji i dopisz do nich, w jaki sposób możesz się przygotować, jeśli ta sytuacja już będzie miała miejsce. Wtedy poczujesz się bezpieczniej, mimo tego, że nadal nie wiesz, co Cię czeka, ale będziesz wiedział, jak postąpić, gdy już Cię to spotka. Lepiej zmarnować pół godziny i kartkę na przemyślenie sytuacji, które nigdy nie będą miały miejsca, niż żyć w niepewności i dać się zaskoczyć sytuacjom, na które nie masz wpływu. Za to zajmij się tym, na co masz wpływ. Masz głowę i ręce. Tylko Ty możesz uspokoić swoją głowę i uporządkować swoje myśli.